przez Barbara Botton
Na odległość snu
Kiedy sen gasi wszystkie alarmy globalne
I ucisza szum maszyn, w ktȯrych robot mieszka,
Wracają do mnie znowu jakieś dnie upalne,
A z nim wraca snami zarośnięta ścieżka.
Pachną sosny gorące. Życie jest bezpieczne,
Popołudnie – łagodne, rzewne – ptakȯw głosy,
I wszystko, co mnie cieszy, jest bezużyteczne :
I ufność, i życzliwość, i kwiaty, i wrzosy.
O, jak miło iść tędy, wśrȯd ciszy upału,
Z wonią sosen na twarzy, bez łez pod powieką.
I wiedzieć, że do domu trzy wiorsty zostało,
I nie czuć, że to właśnie o sen za daleko.
Zakres tematyczny:
BALIŃSKI Stanisław